Weston Graves
06.06.1985 Londyn, Anglia • naucza filozofii estetyki • doktorat z filozofii uzyskany na Sorbonie • studiował również historię sztuki oraz literaturę powszechną • dwa lata temu zdiagnozowany nowotwór układu nerwowego • żadnej z plotek nie potwierdza, ale również nie stara się ich demontować: był kiedyś księdzem; ponoć Graves to nie jest jego prawdziwe nazwisko; wywalony z Oksfordu za manipulowanie studentami; • nie jest w żaden sposób powiązany z dawnym skandalem •
Nim trafił do Valmont, wykładał przez przez trzy lata w prywatnym instytucie we francuskich Alpach. Często pojawiał się jako mówca w europejskich ośrodkach artystycznych: Paryż, Wenecja, Wiedeń czy Praga. Sale podczas jego przemówień były wypełnione po brzegi, a wśród słuchaczy panowała kompletna cisza. Chłonęli jego obecność. Weston Graves tworzył wokół siebie nietypowy chłód, jakby jego obecność sprawiała, że czuło się niepokój. Nie jest typowym wrednym, bezczelnym bufonem, który pozjadał wszystkie rozumy. Zna swoje granice, wie, że wszechświat jest nieskończony jest temu pokorny, zwłaszcza po diagnozie. Nie jest jednak typowym nauczycielem, ma swój styl, który dla jednych jest niesamowicie pociągający, a drudzy widzą w nim jedynie pozerstwo. Weston nie odpowiada na pytania. Często schodzi z mównicy i siada wśród uczniów. Czeka, aż sami zaczną myśleć, szukać, prowokuje ich. Wyciąga z nich to, co najlepsze lub najgorsze. Nie ma nic pomiędzy. Jest jak sztuka, albo widzisz jej piękno albo jesteś na tyle niedołężny, że nigdy jej nie pojmiesz.
Spotkanie z nim może sprawić, że dostrzeżesz swoje wnętrze. Nie gwarantuje jednak, że to co zobaczysz na pewno cię zachwyci – tymi słowami opisała Westona była studentka.
[Oh my, hello handsome psycho 😏😏]
OdpowiedzUsuń[Cześć, miło jest powitać kolejnego nauczyciela! <3 Ciekawy opis postaci, krótki, ale od razu daje obraz Westona — zdystansowany, jednocześnie intensywny. Lekcje z nim muszą być albo fascynujące, albo niezwykle stresujące.
OdpowiedzUsuńW razie chęci zapraszam do Morrigan! Na pewno jest kilka punktów zaczepienia (ten sam profil czy Oxford), więc w razie chęci jakoś się dogadamy. :) Życzę Ci miłej zabawy!]
Morrigan Ó Dubhuir
[ No super, zero kompromisów! Jak on siada miedzy uczniami, to strzelam że szczególnie uczennice wybierają na zajęcia krótsze spódniczki ^^
OdpowiedzUsuńFajnie że jest ktoś w kadrach tak niepozorny i jednocześnie intensywny, żeby pokazać wartość wiedzmy i trochę zmusić uczniów do główkowania! Pasuje tutaj jak szyty na miarę! ;)
dobrej zabawy dla was <3]
Noor
[O proszę, miło widzieć kolejną postać w Twoich szeregach, na pewno emocji wam jak zwykle nie zabraknie. Hello handsome <3]
OdpowiedzUsuńLav uwielbiała burzę. Może to banał, nic wyróżniającego ją na tle innych, ale nieszczególnie ją to ruszało. Nie bała się, choć matka nie raz jej powtarzała, że nie powinna stać na środku otwartej przestrzeni, gdy dookoła szalały pioruny. Tego również nie brała do siebie. Może lubiła podziwiać błyski światła rozdzierające granatowe niebo, a może po prostu miała nadzieję, że jeden z takich błysków uderzy w jej ciało i zakończy życie, którego miała serdecznie dosyć.
OdpowiedzUsuńDusiła się tutaj. Robiła dobrą minę do złej gry, ale prawda była taka, że pragnęła wrócić do domu. Chciała wyjść na ulicę, kupić sobie kawę i przejść się na spacer bez ryzyka, że ktoś ją rozpozna. Właściwie miło byłoby chociaż wyjść za bramę tego swoistego więzienia, bo choć kampus był ogromny, Lavender zdołała już poznać każdy jego kąt i czuła się tutaj klaustrofobicznie.
Ogród był jedynym miejscem, w którym potrafiła sobie wmówić, że jest wolna. Zwłaszcza w taką pogodę. Rozkoszowała się moczącą jej ciało i włosy ulewą, rozkoszowała się świeżym zapachem i każdym grzmotem. Trudno powiedzieć, jak długo tak stała ze zwróconą w niebo twarzą, ale w końcu zaczęła drżeć z zimna, podczas gdy burza dawno się skończyła. Obejmowała się ramionami i wpatrywała się w przestrzeń, mając gdzieś rozpoczynające się zajęcia. Czerpała ze swojej namiastki wolności tyle, ile mogła czerpać, nie myśląc o konsekwencjach, które z pewnością miały ją spotkać za niepojawienie się na zajęciach.
Drgnęła lekko, słysząc za sobą ciche kroki chyba tylko dzięki panującej dookoła ciszy. Nie wiedziała kto postanowił również się tu wybrać pomimo trwających zajęć, ale liczyła na to, że rosnące nieopodal krzaki są wystarczającą barierą pomiędzy nią a przybyszem i nikt jej nie będzie zaczepiał.
Powinna wiedzieć, że życie jak zwykle będzie miało względem niej zupełnie inne plany. Przymknęła powieki i odetchnęła głęboko, a kiedy z powrotem je otworzyła obejrzała się przez ramię na właściciela niskiego głosu. Wiedziała, do kogo należał. Do jedynego wykładowcy, który zwrócił jej uwagę, jednak wyraźnie czuła, że nie może ulegnąć pokusie. Richard to jedno, ale ostrzenie pazurów na nauczyciela akademickiego, który dawał dziwny vibe było zdecydowanie czymś innym. Dość szybko więc zdusiła w sobie zainteresowanie. Poza tym nie miała z nim zbyt wiele do czynienia. I dobrze.
— Żeby być spóźnionym, trzeba się w pierwszej kolejności na nie wybierać. Ja dziś akurat nie mam na nie ochoty — odpowiedziała szczerze, choć jej głos lekko drżał. Nie ze strachu czy czegokolwiek innego, było jej po prostu zimno. Objęła się ramionami, żeby zasłonić piersi, bo od zimna jej sutki przebijały przez materiał cienkiej koszulki i obróciła się przodem do mężczyzny. — Jakoś nie widzę tu nikogo poza nami. Jeśli próbuje mnie pan w ten sposób obrazić, przy okazji obraża pan siebie — uśmiechnęła się sinymi z zimna ustami i jedną dłonią odgarnęła z twarzy różowe włosy, które kleiły się do mokrej skóry. — A teraz przepraszam, ale powinnam już iść i się ubrać. Nikt by nie chciał, żebym została zmuszona do opuszczenia kampusu, żeby jechać do szpitala — rzuciła ironicznie i na drżących nogach ruszyła w stronę budynku.
🌩️