2025/05/06

[K] Shantall Steinbeck


Shantall Steinbeck
21 lat (9 września 2004, Los Angeles) • Amerykanka • szósty rok na profilu artystyczno-humanistycznym • języki: angielski, niemiecki, hiszpański • Noctis • pływaczka, specjalistka od kraulu • oceny wyższe, jeśli przedmiot uważa subiektywnie za interesujący • ulubione przedmioty: kino i reżyseria oraz scenopisarstwo i dramatopisarstwo • nie przepada za kompozycją i teorią muzyki, a psychologię twórczości traktuje z lekceważeniem • niegdyś chodziła na fotografię i sztukę wizualną, ale została wykreślona z listy uczestników • pokój 409 • doskonale wie, kto z branży filmowej jest zwykłym oblechem z czarującym uśmiechem, ale nie jest pewna, czy chciałaby występować kiedykolwiek w roli świadka pewnych zdarzeń • niepowiązana z dawnym skandalem Akademii • posiadaczka tatuażu na nadgarstku w postaci syreniego ogona

Twój ojciec — Leo Steinbeck — jako jeden z uznanych reżyserów w amerykańskim Hollywood często mawia, że kamera wyłapie wszystko na swojej drodze i uchwyci bezlitośnie najdrobniejszy szczegół. Biznes filmowy wchłonął go bez reszty, a ambicja przesłoniła wszelkie zagrożenia. Pozwolił, by żądne krwi Hollywood pożarło w całości jego austriackie pochodzenie, zmiękczyła akcent i zamerykanizowała potrzeby. To, czego nie stępiła to artystycznej wrażliwości na ludzkie dramaty, by nie wypadały na ekranie ani sztucznie ani zbyt pompatycznie, do tego budowanie napięcia i dryg do ukazywania przed widzem bohaterów, którzy wywoływali skrajne reakcje u widzów. W jednej z głównych ról osadził pracownicę przyjezdnego baru — nieznaną, ale za to ładną, młodą i bystrą dla kogoś pierwszego z brzegu, lecz dla niego drzemał w niej potencjał na gwiazdę, a to do czego Steinbeck miał nosa to tworzenia ich od zera. Gillian szybko stała się częstym wyborem do najbardziej kasowych produkcji, a jej gra aktorska porywała widzów — prędko wspięła się na szczyt samej elity, zwłaszcza gdy wyszła za mąż za Steinbecka. Gill pełniła jednak rolę trofeum w jego życiu, sukces, który sam wykreował, a przynajmniej do momentu, gdy na świecie nie pojawiły się ich córki. Do tego właśnie momentu można było ze śmiałością uznać, że Leo Steinbeck o kobietach wypowiadał się z lekkością, na wyraźnej granicy lekceważenia, a potem jakby ktoś przełączył mu tryby. Świadomość zagrożeń w biznesie filmowym i w świecie celebrytów to jedno, a trzymanie swoich jasnowłosych latorośli bezpiecznie i z dala od osób, z którymi niegdyś współdzielił perspektywę, wymagało od niego zostania ojcem. Tyle i aż tyle. Nie udawał nigdy, że taki nie był, czasem zachowywał się tak wobec obcych kobiet, jednak dla was był opoką. Niestosowne słowa skierowane do was zawsze były złośliwie komentowane, a postawienie granicy czasem napięły pewien wycinek znajomości Steinbecka. Posiadanie dwójki rodziców zanurzonych w filmowym biznesie po uszy — wiązało się z tym, że znajdowanie się za kulisami, przemykanie obok aktorów czy obserwowanie castingów, pracy na planie i burzę mózgów, było znaczną częścią waszego życia. Ani ty, ani twoja siostra nigdy nie byłyście zwykłymi dzieciakami, a od czasów nastoletnich często pojawialiście się z nimi na różnych festiwalach czy premierach kinowych wystawione na ostrzał fotografów. Stwierdzenie, że dorastałaś na oczach prasy nie byłoby wcale aż tak na bakier. Nic dziwnego, że twoje social przyciągają obserwujących z całego świata w zastraszającej ilości, a wraz z nim hejterów, który wbrew pozorom piszą czasem prawdę, jak to, że jesteś nepo baby. Uważasz jednak, że to oni są twoimi najbardziej zagorzałymi fanami, skoro śledzą każdy twój krok i podbijają zasięgi. W sieci nigdy nie byłaś kontrowersyjną postacią, po prostu nie potrzebowałaś tego, aby się wybić. Zdjęcia czy relacje uwzględniają jazdę na rolkach, uroki Kalifornii, tamtejszych plaż i surfowania, zarówno pop-up events, wycieczki, koncerty na dachach (takich jak DTLA), widok z kin plenerowych, zwłaszcza Hollywood Forever Center czy festiwali filmów niezależnych. Oczywiście, że jesteś nepo baby, przecież tylko głupi nie skorzystałby z tego, żeby współpracować przy tworzeniu scenariuszy ze znanymi nazwiskami lub asystując niektórym reżyserom, jednocześnie ucząc się z pierwszej ręki, by zaleźć się na napisach końcowych. Nigdy jednak nie były to gatunki, które w kinematografii zajmowały cię najbardziej, ponieważ twoja słabość to science-fiction i dobrze wiesz, że znajomości ojca otworzą ci odpowiednie drzwi. Nie jesteś nauczona, by nie wykorzystywać okazji czy znajomości, a o te drugie dbasz z należytą dokładnością, choć szukasz czegoś prawdziwego, chętnie naruszając obcą przestrzeń osobistą. Dlatego na terenie Akademii można znaleźć cię z notatnikami kołowymi posiadającymi czyste, stopniowo zapisywane, kartki i retro wydaniami książek sci-fi, które dają ci masę inspiracji. Słowa płyną dla ciebie inaczej, budujesz świat z dialogów, monologów wewnętrznych i rozerwania, długich spojrzeń między bohaterami danego aktu i niewypowiedzianego zagrożenia czy napięcia. Basen i drużyna pływacka to z kolei marne zastępstwo za plaże Kalifornii i surfing, za którymi tęsknisz każdego dnia, ale świetnie sprawdzają się w roli regulatora emocji i oczyszczania głowy z niepotrzebnych myśli. Gryzący zapach chloru nie zastąpi nigdy słoności wody, ostałej na ustach. Akademia to ojcowski wybór, najpewniej sentymentalny, skoro był jej wychowankiem i uczęszczanie do niej jego dwóch córek to w końcu dobry pretekst, by sypnąć dodatkowym pieniądzem na jej rozwój.


✉ cold.air.at.night@gmail.com

8 komentarzy:

  1. [Hej,

    Witam z kolejną postacią. Mam nadzieję, że będziesz się z nią świetnie bawić, a sama Shantall w jakiś cudowny sposób zdoła pozostać sobą mimo tego całego chaosu, który od dzieciństwa musi towarzyszyć jej życiu.
    PS. Szczerze się zastanawiam, czym ta panienka tak bardzo podpadła poprzednikowi Sila, że aż wykreślono ją z tych, moim skromnym zdaniem, niezwykle pasujących do niej zajęć.]

    Trzech muszkieterów (Silverio, Lysander & Abdi )

    OdpowiedzUsuń
  2. [Nieco z opóźnieniem, ale dzień dobry! Jaka ładna panna pojawiła nam się na głównej, i to artystka! Mam słabość do sci-fi, więc jej zainteresowanie tym gatunkiem od razu przyciągnęło moją uwagę. :D Życzę jej samych sukcesów w branży filmowej, no i może nieco oddechu od prasy i życia w świetle reflektorów, bo takie dzieciństwo nie mogło być łatwe.
    Mój Lancelot co prawda nikogo w branży filmowej nie ma, ale mocno siedzi w tym świecie i powoli buduje swoje portfolio. Może ta dwójka mogłaby kiedyś stworzyć coś wspólnie? On siedzi głównie w horrorach i kinie eksperymentalnym, ale myślę, że z chęcią zanurzyłby się w świat sci-fi. Jakby była chęć na taki wątek, serdecznie zapraszam!
    Baw się z nią dobrze!]

    Lancelot A.

    OdpowiedzUsuń
  3. [Hejka! Zazwyczaj się nie witam, ale nie mogłam przejść obojętnie obok koleżanki z Hollywood! Biorąc pod uwagę jej ewidentnie sporą wiedzę o skandalach, wydaje mi się, że byłby z tego całkiem niezły pomysł na wątek, o ile jesteś chętna (i nie masz nic przeciwko bardzo rzadkim odpisom, bo dorosłe życie dojeżdża 🥲). W razie chęci zapraszam do mojej Lav, choć ta jeszcze w roboczych.
    Życzę miłej zabawy i ciekawych wąteczków!]

    Luna/Eli/Lavender

    OdpowiedzUsuń
  4. [Cześć!
    Hollywood ma tyle mrocznych smaczków i wcale się nie dziwię, że Shantall wcale nie chciałaby zostać ich świadkiem. Może chociaż w Valmont trochę odpocząć od hollywoodzkiego szaleństwa, choć czy ja wiem, skoro tutaj każdy ma swoje własne mroczne sekrety?;) Fajna z niej dziewczyna i mam nadzieję, że się tu odnajdziecie i będziecie dobrze bawić!^^]

    Ares Tessier

    OdpowiedzUsuń
  5. [Hej, hej, witam się z lekkim opóźnieniem! Shantall jest bardzo ciekawą postacią, bycie ukształtowaną przez świat filmowy na pewno poszerzyło jej horyzonty artystyczne, ale także odebrało szansę na "normalne" dorastanie. Fajnym smaczkiem jest to science-fiction, które ciągle nie jest tak do końca poważnie traktowane (a szkoda). Może Shantall to odmieni?
    Życzę Ci dużo weny i świetnych wątków, a w razie chęci na powiązanie zapraszam do siebie. :)]

    Morrigan Ó Dubhuir

    OdpowiedzUsuń
  6. [cześć! z jednej strony to godne pozazdroszczenia, że nie musiała robić nic, aby się wybić, a z drugiej aż mam ciarki, gdy myśle, że jednak każdy jej krok jest obserwowany. mam wrażenie, że to jest dziewczyna bez hamulców, ale wszystko co robi, ma smak i nigdy nie zachowa się prostacko. podoba mi się, że wykorzystuje kontakty i to, ile znaczy jej nazwisko, a niech walczy o siebie i to, czego chce!
    weny i ciekawych wątków dla was, ja się powoli ogarniam i przybiegnę na dniach z obiecanym wątkiem u pana ;)]

    Noor

    OdpowiedzUsuń
  7. [Dorastanie w takim świecie musi być jednocześnie cholernie interesujące, jak i obciążające. Mam nadzieję, że odetchnie nieco od tamtejszych skandali w akademii, nawet jeśli woda w tutejszym basenie, nijak ma się do słonego oceanu. Trzymam kciuki, aby tych problemów, które musi podczas pływania wyrzucić z głowy, było jak najmniej, choć wiem, jak każdy z nas kocha utrudniać życie naszym postaciom i bez tego nie byłoby tego dreszczyku emocji :D Skoro o emocjach mowa, gdyby jednak jej ich brakowało, zapraszam do Noah, myślę, że całkiem nieźle by się dogadali. Dużo weny i wciągających wątków <3]

    Noah Arnault<b/

    OdpowiedzUsuń
  8. Cześć! Z poślizgiem, ale zjawiam się u zjawiskowej panny Steinbeck. Wspaniałe siostry zagościły w Valmont, i choć doceniam protektorat roztoczony nad nimi przez ojca, to mimo wszystko nie potrafię nie współczuć in obu, bo środowisko filmowe to dla mnie od zawsze kolebka wszystkiego, co odczłowieczające i odrzucające, zwłaszcza za kulisami. Zresztą, próby poszukiwania przez Shantall czegoś prawdziwego mówią więcej, niż tysiąc słów.
    Jeśli chodzi o prawdziwość, mogę do wspólnego tworzenia zaoferować Lucy; mam wrażenie, że Shannie (czy ja mogę ją sobie tak skracać?) mogłaby przy niej trochę odetchnąć, poza tym Lucy i Lancelot to trochę transakcja wiązana. ^^" Gdybyś wolała popisać z panem, to tworzy mi się (baaaardzo powoli) członek drużyny pływackiej, choć tam koncepcja zmienia mi się co tydzień i nie wiem, co z niego wyjdzie. Tak czy owak, zapraszam w razie chęci. :D


    LUCY WILLIAMS oraz kiszący się w roboczych GIOVANNI

    OdpowiedzUsuń

✉️ Wiadomość od Sekretariatu✉️

Drodzy Uczniowie,

Rozumiemy, że anonimowość internetowa kusi do kreatywności, ale przypominamy, że formularz komentarzy służy do merytorycznych uwag, kulturalnej wymiany myśli i waszego wątkowania. Jeśli ktoś zdecyduje się używać go do teorii spiskowych czy też plotek o Pani Williams – prosimy, zachowajcie umiar (i pamiętajcie, że Pani Williams ma naprawdę dobry słuch!).

Z poważaniem,
Elise Kramer 🏛️✒️