
40% ENTP [„Dyskutant”], 60% ENFP [„Działacz”] ● ósmy rok maestry years na profilu naukowo-technologicznym z lekko indywidualnym planem nauczania ● miłośnik historii sztuki ● pupil grona profesorów i personelu ● debiut na New York Bridal Fashion Week w wieku 21 lat – z kolekcją inspirowaną mechaniką zegarków i renesansowymi sylwetkami ● jego suknie były wystawiane w MoMA – w ramach ekspozycji „Soft Futures: When Fabric Thinks” ● osobisty rekord: zaprojektowanie sukni ślubnej z ponad 300 ruchomymi elementami, która zmieniała kształt w trakcie ceremonii – "z marszczonego snu w geometryczną rzeźbę" ● miniaturowe roboty do haftowania własnego autorstwa, które odwzorowują ruch ręki ludzkiej – jeden z projektów zdobył nagrodę MIT Media Lab ● poważany artykuł w Science Robotics pt. „Emotional Textiles: Soft Computing Meets Soft Tulle” – który stał się viralem na Twitterze i w środowisku fashion nerds ● przeprowadzenie TED Talk zatytułowanego: „Couture Circuits: Where Code Meets Chiffon”, który miał 2,4 miliona wyświetleń w pierwszym miesiącu istnienia ● autorstwo manifestu „Transcendentalna moda cyborgiczna”, który jest cytowany na zajęciach z futurologii i filozofii postmodernizmu ● definitywny brak uznania kompromisów między pięknem a funkcjonalnością – dlatego każdy jego projekt ma zarówno tren, jak i... port ładowania USB-C ● niepowiązany ze skandalem z 94' ● skandaliczne wyścigi samochodowe na opuszczonych lotniskach
ODAUTORSKO
Niespodzianka, w której się zakochałam. W Powiązaniach cytaty z My City - G Herbo, 24kGoldn, Kane Brown i Chase Atlantic - Moonlight. Zachęcam do przejechania się myszką po obrazkach ze wspomnianej podstrony, żeby więcej się wyświetliło :D kody zostały wzięte ze starożytnej bazy AC, trochę mojego syfu i Necromancer. Zdjęcia kolekcji należą do The Atelier Couture ‘Shakespeare in Love’, Bridal Couture Collection. Świetnie się z nim bawiłam, teraz Wasza kolej!






[A ja przyznam się szczerze, że podglądałam kartę, bo Luca jest dla mnie szalenie interesująca osobą, łączącą ze sobą dwa różne światy ❤️🔥
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że nie idzie przejść koło niego obojętnie, a tak w ogóle to jest wyrwany jak z obrazka jakiejś gazety dla nastolatek, o!
Gdybyś szukała jakiegoś powiązaniach czy czegokolwiek, to zapraszam do Octavii, która zapadła mi w jakiś sen, więc trzeba ją obudzić 🤭]
Octavia
[Wow, takiej kombinacji absolutnie się nie spodziewałam! Ten chłopak przypomina mi dynamit 🤣 to musi być fascynujące, tak dać pochłonąć się swojej pasji, wyobraźni i jakiejś własnej wizji! Mam wrażenie, że Luca miewa momenty, że zwyczajnie odpływa za weną, to jest cudowne.
OdpowiedzUsuńMoże wpleciemy go w nasze przygody? A może trzeba byłoby zastąpić kiedyś jakąś modelkę? 🤭
Dobrej zabawy dla Was, piękna niespodzianka! ]
Noor ✨
[Przyznam, że dawno nie spotkałam się z tak bardzo fascynującą (choć słowo to wciąż nie oddaje w pełni mojego zachwytu) postacią. W pełni zgadzam się z poprzedniczkami - Luca faktycznie sprawia wrażenie osoby, którą w dawnych czasach zwalibyśmy humanistą (mam tu na myśli humanistę renesansowego, który interesował się niemal wszystkim po trochu).
OdpowiedzUsuńŻyczę powodzenia z kolejną postacią i masy weny.]
Abdi & Lysander
[Och, jakie nietuzinkowe podejście do mody! Zaskoczyło mnie, gdy przeczytalem o studencie robotyki łączym tę pasję z tworzeniem własnych kreacji. Zerknąłem również na pozostałe twoje postaci i myślę, że jak najbardziej, zapoznanie którejś z nich z moim Gennaro mogłoby się okazać materiałem na ciekawy wątek.
OdpowiedzUsuńMaila zaraz poślę ♡]
Gennaro
Ciemność. Otaczała ją ciemność, z tą dziwną, wręcz namacalną energią, która panowała w lesie należącym do uczelni. Ognisko, choć dosyć spore, wydawało się i tak niknąć pośród drzew, które je otaczało.
OdpowiedzUsuńLudzie. Otaczali ją ludzie. Dziesiątki, większość jej znanych, niektórych chyba widziała pierwszy raz. Skakała spojrzeniem z twarzy do twarzy, przyglądała się i badała. Robiła to ostatecznie, nie czując się z tym ani trochę źle. Ludzie też przyglądali się jej. Co chwilę czuła na swoim ciele czy właśnie twarzy, zaciekawione spojrzenia. I z tym również nie czuła się źle. Ba, Octavia Arnault uwielbiała być podziwiana. Do tego chyba właśnie została stworzona. Świadoma swej urody, niejednokrotnie to wykorzystywała. Wystarczył uśmiech czy jedno spojrzenie spod wachlarza długich rzęs i tyle. Miała wszystko to, co chciała, niczym jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
Upiła łyk drinka, który zrobił jej Michael. Stał tuż obok, trajkotał jak najęty, a spojrzenie miał rozbiegane, choć widać było w jego oczach iskierki rozbawienia. Gestykulował, jak to on. Machał rękami jak wariat, a to od zawsze ją niebywale bawiło. Ktoś wepchnął jej żarzącego się skręta do ręki. Zaciągnęła się nim, przez dłuższą chwilę trzymając dym w ustach. Czy kochała trawkę? Owszem. Paliła, nie kryjąc się z tym zbytnio, a poza tym uwielbiała ten stan luzu, który jej wtedy towarzyszył. Jednak, pozwalała sobie na ten haj nieczęsto. Nie mogła pozwolić, by to nią w jakikolwiek sposób zawładnęło.
Uczniowie Valmont kochali imprezy, i nie kryli się z tym. W pobliskim lezie, kiedy tylko zrobiło się cieplej, zbierali się właśnie tak jak teraz, celebrując weekend i pozwalając sobie na chwilę wytchnienia od wymagającej uczelni. Było całkiem normalnie, nie biorąc pod uwagę tego, że prawie wszyscy pochodzili z różnych, wpływowych rodzin.
— Gapi się — Melanie, niewysoka blondynka, która stała tuż obok Octavii, uśmiechnęła się kącikiem ust, szturchając równocześnie brunetkę w bok. Octavia z początku skrzywiła się, czując kłujący ból między żebrami, po czym rzuciła swojej przyjaciółce, bo takim mianem ją właśnie określała, zdziwione spojrzenie. Nie miała pojęcia, o czym też Mel mówi.
— No gapi się. Boże, popatrz przed siebie, dziewczyno — powtórzyła, nie spuszczając wzroku z blondyna, który stał kilkanaście metrów przed nimi.
Octavia, wiedziona zwykłym, ludzkim zaciekawieniem, podążyła spojrzeniem w danym kierunku, równocześnie racząc się drinkiem, który był dość mocny. Czuła palące uczucie, które najpierw zalewało jej gardło a później resztę ciała. Czuła, że wypalony skręt powoli zaczynał działać. Macki dziwnego, śmiesznego spokoju rozlewały się po jej wnętrzu, koniuszki palców mrowiły w ten sam, zabawny sposób jak za każdym razem.
Był jak z obrazka, to była pierwsza myśl, która pojawiła się w głowie Octavii, gdy spojrzała na Lucę. Wyglądał jak typowy, amerykański dzieciak, taki z filmów dla nastolatków, w którym kochał się wianuszek dziewczyn. Był niemal perfekcyjny.
— Całkiem… niezły? — bardziej zapytała, ale nie wiedziała do kogo konkretnie kieruje to pytanie. Do siebie, do Mel, czy do tej otaczającej ich ciemności. Mimo wszystko, uśmiechnęła się, raz jeszcze spoglądając w stronę blondyna. A kiedy ich spojrzenia się spotkały, poczuła dziwne, elektryzujące uczucie, które sprawiło, że aż musiała upić kolejny, spory łyk drinka.
[podrjrzewam, że początek będzie dość krótki, ale obiecuję poprawę. No i w końcu jesteśmy ❤️🔥]
Octavia
Lubiła las Valmont, jednak to właśnie nocą miał on w sobie coś szczególnego. Jakby każdy szept krył się między gałęziami drzew, które rosły blisko siebie, tworząc tą szczególną, niemal magiczną plątaninę gałęzi. I choć tylko nieliczni zapuszczali się w jego głąb co jakiś czas, tak teraz wydawać by się mogło, że las tętnił życiem, jak nigdy wcześniej. Była tu chyba cała akademia, a już na pewno ci wszyscy, którzy byli znani i lubiani. Przecież tych osobistości nie mogło zabraknąć na każdej, nielegalnej jednak, zabawie.
OdpowiedzUsuńDało się tu wyczuć swoisty luz, nie tylko wśród ludzi. Ciemność, która spowijała las, już nie wydawała się taka straszna, a to wszystko za sprawą ogniska, świateł rozwieszonych na drzewach, zapachu grillowanego mięsa i muzyki, która bez strachu niknęła wśród ciemności. Dało się usłyszeć rozbrzmiewające śmiechu, rozmowy, przekomarzania. Nawet Octavia dała się na moment porwać swojemu przyjacielowi, który obrócił ją kilkakrotnie wokół własnej osi, gdy z głośników poleciał jeden z tegorocznych hitów.
Octavia Arnault czuła się luźno, tak jakby właśnie była w odpowiednim miejscu, wśród odpowiednich ludzi. Taką siebie właśnie lubiła najbardziej, jednak nie zawsze mogła pozwolić sobie na taką spontaniczność, prawdziwy śmiech i nie wymuszone uśmiechy. Czasami męczyło ją bycie tą idealną. Zazdrościła na przykład swojemu przyrodniemu bratu, że od niego nie wymagano tak wiele; Noah nie musiał za bardzo dbać o to, jak się zachowuje, nie powtarzano mu tak często, że coś mu nie przystoi. Wiele jego potknięć była niezauważalna, a gdy zrobił coś , co mogło źle wpłynąć na nazwisko rodziny, w mgnieniu oka było to wyciszane i nigdy już nie wracano do sprawy, jakby po prostu nic nigdy się nie zdarzyło.
Na szczęście jednak, Noah’a tu nie było, co też nieco zdziwiło Octavię, bo ten przecież uwielbiał był w centrum wydarzeń i uwagi. Czerpał z niej garściami, niczym wampir energetyczny.
Dlatego też Octavia pozwoliła sobie wrzucić na luz. Dobrze się bawić, wypić zdecydowanie za wiele, by na następny dzień leczyć kaca w swoim pokoju. Potrzebowała tego, by rzucić ciężar z ramion, który dźwigała na codzień.
Nie trzeba jej było dużo, to co miała teraz w zupełności wystarczyło. Delikatnie bujała się w rytm muzyki, ściskając w dłoni plastikowy, czerwony kubek, wypełniony drinkiem, zdecydowanie zbyt mocnym niż powinien był być. Mimo wszystko smakował jej, nie bacząc na to, że widmo jutrzejszego kaca wychylało się zza drzew. Na moment też spuściła spojrzenie z Luki, a gdy znów na niego spojrzała, był zajęty rysowaniem czegoś w zeszycie. Zmarszczyła brwi, bo przecież chyba nie przyszedł tutaj, by siedzieć gdzieś w odosobnieniu i zajmować się czymś innym, niż zabawą. Melanie raz po raz za to przeskakiwała spojrzeniem z przyjaciółki na blondyna i spowrotem, rzucając przy tym raz po raz pytające spojrzenie brunetce, Octavia jednak po chwili wzruszyła ramionami, nic nie mówiąc. Znów dała się porwać w wir rozmów i śmiechów, nie odmawiając kolejnych zaciągnięcia skręta. Nikt nigdy nie zastanawiał się jakim cudem używki były w Valmont, one po prostu tam były. Każdy wiedział, gdzie i do kogo pójść by coś zdobyć. Tyle i aż tyle. Uczniowie jakimś cudem zawsze też byli w stanie zdobyć czy przywieźć ze sobą alkohol, kiedy wracali do murów szkoły po wakacjach czy przerwach świątecznych.
— Chodź. Boże, nie mogę tak na niego patrzeć, trzeba go rozruszać. Ty musisz go rozruszać, Tay — Melanie w końcu pociągnęła ją za rękę, ruszając w stronę blondyna. Octavia spojrzała na nią zdziwiona, upijając szybko łyk ze swojego kubka.
Usuń— Ja muszę? — zapytała, jednak było to bardziej pytanie retoryczne, rzucone przez nią w przestrzeń.
Dzielącą ich przestrzeń pokonały bardzo szybko. Przechodząc koło ogniska, Arnault poczuła na swojej skórze przyjemne ciepło, które przywiodło jej na myśl wspomnienie minionych wakacji, które spędziła w gronie znajomych na Mautiriusie. To właśnie tam na plaży robili ogniska i po prostu spędzali miło czas, nieraz do samego wschodu słońca.
Kiedy już znalazła się wraz z Mel przy Łuce, spojrzała na niego uważnie. Wydawał się być wyrwany wręcz z okładki jakiegoś magazynu, ukazując najnowsze, letnie trendy. Ubrany na luzie, wszystko jednak do siebie pasowało, tworząc jedną, spójną całość. Mogłoby się wydawać, że Luca zdecydowanie pomylił miejsca i zamiast wylądować w jakiejś Australii, czy Florydzie, on przez pomyłkę znalazł się w Valmont.
Przesunęła spojrzeniem po jego twarzy; delikatne światło, które rzucało ognisko, oświetlało lekko jego twarz. Wydawała się być ona muśnięta słońcem, oczy zaś wyraźnie odbijały blask ognia, dając wrażenie, jakby same płonęły tym samym, żywym ogniem, który Octavia w tej chwili miała za sobą. Czuła ciepło na plecach, które wdzierało się przez materiał sukienki, sunąć powoli ku górze, przyjemnie ogrzewając jej skórę, ale tak, by jej nie poparzyć. Z przodu zaś czuła na sobie jego spojrzenie. Ono również jej nie paliło, zaś mogłaby powiedzieć, że przyjemnie, wręcz czule otulało. Brunetka powstrzymała drżenie, które wręcz chciało wprawić jej ciało w ruch.
— Co tam, Salvadorze Dali? — zaśmiała się lekko, siadając tuż obok niego. Luca w jakiś sposób pasował jej do Daliego, jednego z jej ulubionych malarzy. Surrealista, skrajny ekscentryk, który w znaczący sposób wpłynął na świat swoimi pracami. Byli do siebie podobni, bo Luca również zaskakiwał wszystkich wokół. Miała wrażenie, że potrafił się dopasować do wielu sytuacji, tak jak teraz właśnie. Z łatwością i płynnością przeszedł z trybu zatracenia, do towarzyskiego młodzieńca, który właśnie proponował jej taniec.
Octavia uśmiechnęła się, upijając łyk drinka, spoglądając na tańczące płomienie ognia.
— coś w naszym stylu, mówisz? No dobra, niech Ci będzie, ale zanim to nastąpi, musisz coś dla mnie zrobić — powiedziała, spoglądając na blondyna.
— Nigdzie się nie ruszaj. Nie mam zamiaru Cię szukać w tym gąszczu — poprosiła, po czym zerwała się ze swojego miejsca i podeszła do Michaela, zabierając od niego kolejnego skręta.
— Oddam Ci później — rzuciła, ruszając z powrotem w stronę Luki. Usiadła po chwili zaś przy nim, tym razem jednak krzyżując nogi w tureckim siadzie. Odpaliła sprawnie skręta, po czym zaciągnęła się nim mocno, chwilę trzymając gryzący dym w ustach, który zaś po chwili wypuściła, odchylając głowę do tyłu. Przymknęła na moment oczy, uśmiechając się.
Kiedy zaś spojrzała na Lucę, niewiele myśląc, zbliżyła się do niego. Ich twarze dzieliło zaledwie kilka centymetrów. Jej Lew ręka oparła się tuż przy jego biodrze.
— Rozluźnij się, Luca. Będzie fajnie, obiecuję — rzuciła zaczepnie, wyciągając w jego stronę skręta.
Octavia
Octavia uwielbiała przyglądać się ludziom. Spoglądać z uwagą na ich twarz, rejestrować każdą emocję, którą odważyli się ujawnić, zapamiętywać małe szczegóły w ich wyglądzie. Luca też nie był wyjątkiem; ani trochę nie krępowało jej to, że tak otwarcie na niego spoglądała. Złapała się na tym, że ma bardzo ładny kolor oczu. Później, niespiesznie przesunęła spojrzenie nieco niżej, patrząc na jego usta. Były kształtne i teraz wyginały się w delikatnym, przyjemnym dla niej uśmiechu. Chciała coś powiedzieć, ale w sumie nie wiedziała co, dlatego w milczeniu oglądała go sobie, bezczelnie wręcz przesuwając spojrzeniem po jego ciele.
OdpowiedzUsuńOctavia Arnault nie należała do wstydliwych dziewczyn. Wręcz przeciwnie, była bardzo otwarta, a nawet i śmiała. Skrępowanie zaś czuła bardzo rzadko, i w sumie też nie dawała tego po sobie poznać.
Tutaj zaś było nie inaczej. Czuła, jak jej policzki zaczynają ją szczypać i nie wiedziała, czy jest to spowodowane ciepłem bijącym od ogniska, czy bliska obecnością blondyna. Jej palce lewej ręki drgnęły, a ona znośna niego spojrzała, unosząc głowę nieco w górę.
— W Amsterdamie byłam tylko na fashion week — odpowiedziała, nieco rozbawiona płytkością tego zdania. Podejrzewała, że Luca bawił się tam zdecydowanie lepiej od niej, bo Octavia do tego miasta zawitała bardziej jako wysłannik rodzinnej firmy, niż w celach rozrywkowych.
— I było… nudno. Nawet nie odwiedziłam żadnego coffee shopu, a tak bardzo chciałam — pożaliła się, pozwalając sobie na to, by chwilę później upić kilka łyków drinka z kubeczka. Na moment spojrzała ponad ramieniem blondyna, zawieszając wzrok w ciemności tuż przed nią. Słuchała go z uwagą, marszcząc przy tym nieco brwi.
— A Ty nie jesteś kontrowersyjny? Patrząc na to, co tworzysz, jesteś jednym z niewielu, którzy mając takie pomysły, i ponadto realizują je na własnych warunkach, nie bacząc na innych. Wiesz, mój ojciec był pod wrażeniem, jak pokazałam mu Twoje stroje. Ty też pokazujesz, że sztuką można nazwać wszystko, a i można łączyć ze sobą dwa zupełnie inne, wydawać by się mogło, niepasujące do siebie rzeczy. Jesteś jak Dali naszych czasów, też się śmiejesz w twarz tym, którzy uważają się za wielkich projektantów, a tak naprawdę nie dorastają Ci do pięt. Z resztą, czy wielkie domy mody zdecydowałyby się na ruchome elementy w sukniach? Raczej nie, oni wolą iść utartą ścieżką — stwierdziła, wzruszając przy tym ramionami. Projekty Luki były niesamowite, przyciągające wzrok i jedyne w swym rodzaju. Niepowtarzalne tak samo jak on, który cechował się ścisłym umysłem, mając w sobie dodatkowo nutkę dobrego stylu i smaku. Kiedy inni z jego wydziału nie myśleli optyk, by tworzyć coś na wybieg modowy, Luca wychodził poza te schematy, pokazując tym samym, że te dwa światy swobodnie można ze sobą połączyć, mając tylko dobry pomysł i chęć tworzenia.
Drgnęła nieznacznie, kiedy Luca pozwolił sobie założyć kosmyk ciemnych włosów za jej ucho, a później jego dłoń musnęła jej policzek. Było to uczucie przyjemne i niepowtarzalne, rzadko kiedy Octavia reagowała na tak drobny gest. Luca był wyjątkowy, tego była pewna. Podobało jej się to, że nie podchodził do niej jak większość chłopaków, że nagle nie popadał w onieśmielenie jej osobą, tylko był w stanie rozmawiać. To ceniła najbardziej.
UsuńZaśmiała się, odchylając głowę nieco w tył. Był tak przyjemnie wyluzowany, ale również i nieco zażenowany tym, że na jej skórze pozostała czarna plama.
— Och Luca, jesteś uroczy. A tak poza tym, czy kiedyś pokażesz mi swoje rysunki? Lubię tą Twoją tajemniczość, jeśli chodzi o szkice, ale może dla swojej przyjaciółki zrobisz wyjątek? — zapytała. Zżerała ją ciekawość tego, co tworzy, jakie pomysły przelewa na kartki papieru. Co chodzi mu po głowie, jakie zdania zapisuje, by nie uciekły mu z głowy.
— Niech będzie i taniec. Ale potem idziemy stąd. Weźmiemy drinki, albo w sumie, co się będziemy ograniczać, weźmiemy całą butelkę i się upijemy. Nie możesz zostawić mnie samej, by jutro leczyć kaca — powiedziała, wstając ze swojego miejsca. Zachwiała się nieco, śmiejąc się przy tym.
— Chodź, Luca. Porwij mnie na parkiet — zarządała, chwytając jego ciepłą dłoń.
Octavia💃