2025/04/13

[K] Gennaro Parente

Gennaro Parente
Genna — urodzony 16 lutego 2004 w Neapolu — Włoch z tureckimi korzeniami — język włoski naznaczony akcentem i językiem sycylijskim — syn śpiewaczki operowej i niegdysiejszej pierwszej sopranistki Teatro Massimo, Giovanny Parente oraz powszechnie uznanego za nieznanego ojca — wychowywany na Sycylii przez ciotkę dziennikarkę, Robertę oraz babcię Felicię — IV rok na poziomie Specialization Years — ścieżka specjalizacyjna: profil artystyczno-humanistyczny — uczęszcza na zajęcia dodatkowe z eksperymentalnych technik malarskich — poza angielskim uczy się języka francuskiego i arabskiego — ulubionym przedmiotem są sztuki wizualne oraz psychologia twórczości — nie przepada za kompozycją i teorią muzyki — z początku uznany za outsidera i niechętnie zapraszany do większego grona, z czasem zyskał (nie nazbyt entuzjastyczną) akceptację społeczności — dobry student, w pierwszych latach bazujący głównie na swojej wiedzy ogólnej, co pozwoliło mu na utrzymanie dobrych ocen; aktualnie dużo chętniej przychodzący na zajęcia, zabierając głos i udzielając się w dyskusjach — z dużym szacunkiem do artystów nauczających w uczelni — członek klubu Luminis


Między zimnymi murami akademii, do której zostałeś wysłany wbrew własnym założeniom na przyszłość, odnajdujesz się marnie. Brakuje ci słońca południowych Włoch, promyków przebijających się przez liście drzewek uginających się pod ciężarem pomarańczy, gdy wyciągnięty na trawie przyjmowałeś uśmiechałeś do nieba nad sobą z wdzięcznością za dobrą pogodę. Brakuje ci białych domów ścisniętych jeden przy drugim, okrzyków w gwarze dobiegających z pobliskiego ryneczku oraz kłótni o najmniejsze bzdury między dwoma staruszkami w kawiarni, a najbardziej tej powszechnej otwartości i pasty twojej nonny.

Gubisz się między fałszywymi uśmiechami i wyuczoną uprzejmością, bo dla ciebie są one stanem nienaturalnym. Konwenanse tego świata bardzo długo próbowały wtłoczyć cię w określoną formę, ciebie i twój zbyt szeroki uśmiech, niedomyte smugi farby pozostające na policzku, przekrzywiony krawat i nieułożone włosy. Nie ugiąłeś się łatwo. Pozornie zająłeś miejsce należne ci wśród tych wszystkich córek i synów osobistości z całej Europy, ale pogodziłeś się z myślą, że nigdy nie będzie ono dla ciebie dostatecznie komfortowe.

Sprowadzanie twojego jestestwa do kariery matki drażni cię, bo poza piegami usypanymi na twoich policzkach i nosie oraz miłości do sztuki, nie łączy was wiele. Nigdy nie czuła się osobą zaangażowaną w twoje wychowanie, nie okazując zainteresowania twoim pasjom ani planom, decydując za ciebie o edukacji, aby poddać cię wreszcie koniecznej dyscyplinie, którą sama niegdyś nałożyła na siebie, żeby stanąć na deskach największych teatrów i filharmonii. Wbrew temu, że uważa cię za lekkoducha, doskonale wiesz, że nic nie przychodzi łatwo, zwłaszcza w świecie sztuki.

Zapach farb olejnych przeżarł się przez twoje ubrania. Określa cię nie nazwisko matki — tylko plamy koloru położone jedna obok drugiej, pejzaż współczesnego człowieka naszkicowany twoją ręką.


W ciepłe dni przesiaduje ze szkicownikiem w ogrodach wokół akademii lub w pobliżu wieży Valeriusa. W pozostałe — najchętniej spędza czas w bibliotece i w pracowni artystycznej, oddając się swojej największej pasji, czyli malarstwu. Najczęściej korzysta z farb olejnych lub techniki kolażowej w odtwarzaniu surrealistycznych wizji. Poza sztukami wizualnymi, uwielbia słuchać muzyki (zwłaszcza alternatywnej). Czasami wtyka nos między strony książki i nie widać go przez najbliższą godzinę. Rozpoznać go łatwo po włoskich przekleństwach rzucanych między kolejnymi zdaniami, gdy jest zdenerwowany. Zawsze mierzwi loki na swojej głowie, gdy nie wie, co zrobić z dłońmi. Każdego dnia musi wypić dwie kawy, chociaż ta z Valmont jest jego zdaniem paskudna. Obawia się wyłącznie utraty swojej tożsamości.
Mimo cynizmu jaki cechuje jego stosunek do większości społeczności uczniowskiej Valmont, pewien rodzaj uroku bijący z niego przyciąga do niego — dziewczęta, ale i młodzieńców. Niezależnie, co składa się na ten typ charyzmy, pozwala czuć się przy nim swobodniej. Gennaro jest bystry, wie co mówić i jak zachowywać się, aby osiągnąć swój cel, gdy prawdziwie mu na nim zależy. Nie jest tak gruboskórny, jak chciałby w to wierzyć — jego emocje wylewają się z niego za każdym razem, gdy coś nie idzie po jego myśli. Niełatwo przychodzi mu zachowanie pokerowej twarzy. Impulsywna natura zdradza więcej niż sam chciałby ujawnić.

Zniszczył obraz starszego kolegi, który upokorzył go na oczach wszystkich, ale nigdy się do tego nie przyznał. Nie miał związku ze skandalem z 1994 roku. Mówią, że ugania się tylko za starszymi mężczyznami — widziano go podczas jednych wakacji z francuskim reżyserem, kręcąc się wokół niego całe tygodnie. Mówią, że jego ojciec musi być kimś ważnym na Bliskim Wschodzie, ale jego rodzina nigdy zaakceptowałaby naczelnej femme fatale włoskiej opery. Mówią, że jego eseje pisane po angielsku są zbyt dobrze napisane, by były jego autorstwa. Tylko kto mógłby je za niego pisać?


witam, tutaj mój loverboy from palermo written by luca guadagnino
kontakt: zasmucony.melepeta@gmail.com ; wizerunek: cristiano palmierini

8 komentarzy:

  1. [Cześć! Genna jest cudownym, przyciągającym uwagę człowiekiem. Przesyłam serducho za włoski akcent w karcie i zachwycam się tym subtelnym, ale jakże pięknym przedstawieniem tej kultury. Moja Sera zachłysnęła się francuską aurą, a Włochy to jej daleka, daleka przeszłość. Ale czy rzeczywiście można się tego tak w pełni pozbyć? :) Jakkolwiek miałaby brzmieć odpowiedź, widzę tutaj ogromny potencjał na wątek. Jeśli widzisz Serę w życiu Gennaro, zapraszamy!
    A w międzyczasie, życzę udanej zabawy i porywających wątków! :)]

    Seraphine Rousseau & Theo von Eisenhart

    OdpowiedzUsuń
  2. [Przyznam, że kartę pochłonęłam z lekkim uśmiechem na ustach, przypominając sobie własne studenckie początki. Cóż, doskonale rozumiem jego problemy z odnalezieniem się w tutejszych murach, ale mam nadzieję, że teraz będzie już tylko lepiej. Szczególnie, że Gennaro już na pierwszy rzut oka wygląda na kogoś naprawdę emocjonalnego (a mam wrażenie, że takie osoby nigdy nie mają w życiu za łatwo, zwłaszcza pośród tzw. elit społecznych).
    Życzę samych porywających wątków, a w razie chęci, zapraszam.]

    Abdi & Lysander

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam! Zostały mi przypomniane moje podróże po palących Włoszech i tak samo zostałam oczarowana dobranym wizerunkiem! <3 Nigdy nie zapomniałam wspaniałego smaku tarty zrobionej przez profesjonalistki z prowincji, którą mnie wówczas powitano... Oczywiście zawsze najpiękniej jest tam, gdzie jest najmniej turystów, ale to tylko moje zdanie.

    Wracając do Valmont, wydaje mi się, że możemy znaleźć dużo punktów zaczepienia z wieloma spośród mojej czwórki, więc w razie czego mogę przedstawić potem swoje pomysły.

    W razie chęci na wątek zapraszam bezpośrednio do siebie na જ⁀➴ ✉ merstiviiamarea@gmail.com, ponieważ nie wszystkie moje postaci są jeszcze dostępne na blogu. Zdaję sobie jednak sprawę, że mnie podglądano (sama święta nie jestem!).

    Leonila & Edmund & Delilah & Luca

    OdpowiedzUsuń
  4. Pozwoliłam sobie napisać do Ciebie na maila z propozycją wątku.

    OdpowiedzUsuń
  5. Duchota po zażartej dyskusji z sali debat towarzyszyła Lennartowi w postaci wrażenia przebodźcowania i ciężkiej głowy, gdy starał się podążać za tą słowną przepychanką swoich kolegów z roku. Temat nie był dla niego szczególnie angażujący, by sam brał w niej udział, więc ograniczył się do podążania spojrzeniem od rozmówcy do rozmówcy. Po opuszczeniu tego pomieszczenia czuł przemożną potrzebę wyrwania się z murów akademii i znalezienia się na zewnątrz, aby mieć chwilę dla siebie. Chwilę poza polem widzenia innych, która pozwoli mu na swobodniejszy oddech.
    Upatrzona ławka gdzieś z dala ścieżek dla spacerowiczów w ogrodach pośród kwitnących kwiatów wydawała się doskonałym wyborem. Otoczenie roślin i pnących się krzewów emanuje spokojem i harmonią, której Lennart doświadczał w kontakcie ze swoim koniem. W Kopenhadze wszystko miało swoją strukturę, zimną precyzję i pewien chłód, którego długo nie dostrzega się, dopóki nie stanie się z nim sam na sam. Podobne kształty dostrzegał w architektonicznych dziełach swojej matki, jednak nigdy się tym przemyśleniem nie dzielił. Być może do takich wniosków sprowadziła go edukacja w Valmont, a także wycieczki po różnych miejscach w Europie i Stanach Zjednoczonych w ramach wypadów z przyjaciółmi. Nie trzymanie Kragh-Müllera pod kloszem, a jedynie w sztywnych ramach mogło okazać się mieczem obosiecznym.
    Lennart oparł się plecami o ławkę, ramię wsparł na oparciu, wsuwając smukłe palce w swoje jasne włosy, co potęgowało tylko słońce. Jedną nogę miał wyprostowaną, a podeszwę buta drugiej wspierał o siedzenie, tak jakby poza z sali debat wymagała bardziej swobodnego ułożenia kończyn. Obok niego leżała napoczęta Do latarni morskiej Virginii Woolf. Nie był pewien, czy podobał mu się ten strumień świadomości, ale jednoczesne wrażenie ciszy i napięcia gdzieś pod powierzchnią. Być może dla niego — osoby, która nie mówi wprost o uczuciach, ale je intensywnie przeżywa, będzie to znajome mrugnięcie okiem.
    Wychwycenie wzrokiem Gennaro nie wydawało się trudne, zwłaszcza gdy przecinał ogrody i ścieżki, nie pozostawiając żadnych złudzeń, że nie kieruje się do tej konkretnej ławki, którą Lennart sobie upatrzył. Westchnął, nawet nie łudząc się, że Włoch zmieni swoje plany. Burza ciemnych włosów, opalona cera i rozsypane po twarzy oraz ciele piegi, a do tego nieodłączny szkicownik, który trzymał w ręku.
    — Znowu tutaj, Genny? — zapytał z udawanym znużeniem Lennart, patrząc na niego jednak uważnie, zakrywając jedynie oczy przed słońcem, by na niego spojrzeć, kiedy tylko pojawił się nieopodal. Już sam fakt, że pozwalał sobie na zdrobnienie imienia Parente mógłby dla kogoś z boku poświadczyć o tym, że niechęć ze strony Duńczyka była jedynie grubymi nićmi szyta. Często się widywali, a ich drogi podejrzenie się przecinały. Można, by rzec, że zbyt często, by nazywać to ze strony obojga zbiegiem okoliczności.

    OdpowiedzUsuń
  6. [No, no, te eseje na pewno wzbudziły naszą ciekawość... Cały Gennaro wydaje się interesujący, natomiast Morrigan najchętniej dowiedziałaby się, kto faktycznie stoi za takimi ładnymi tekstami.
    Włoski klimat na pewno przyda się w chłodnym Valmont, wobec tego życzę Ci dużej ilości ciekawych wątków i okazji do zabawy! :) Myślę, że z takim chłopakiem, jak Gennaro, będzie o to łatwo. W razie chęci zapraszam do siebie!]

    Morrigan Ó Dubhuir

    OdpowiedzUsuń

✉️ Wiadomość od Sekretariatu✉️

Drodzy Uczniowie,

Rozumiemy, że anonimowość internetowa kusi do kreatywności, ale przypominamy, że formularz komentarzy służy do merytorycznych uwag, kulturalnej wymiany myśli i waszego wątkowania. Jeśli ktoś zdecyduje się używać go do teorii spiskowych czy też plotek o Pani Williams – prosimy, zachowajcie umiar (i pamiętajcie, że Pani Williams ma naprawdę dobry słuch!).

Z poważaniem,
Elise Kramer 🏛️✒️