12.07.1995 ● profesor technik graficznych ● prowadzenie zajęć dodatkowych z tańca współczesnego ● ISTJ ● bękart jednego z irlandzkich rodów i ikonicznej magnatki finansowej ● uszkodzenie więzadła krzyżowego przedniego (ACL) w kolanie po gwałtownym skoku ● nigdy nie rozpoczęta kariera baletowa zaraz po ukończeniu Juilliard ● główne role w większości szkolnych przedstawień w tym Clara z Dziadka do Orzechów ● przyspieszony kurs graficzny w New York Academy of Art zaraz po Juilliard ● dla grona profesorów i personelu przypomina słońce w trakcie zaćmienia ● niepowiązana w żaden sposób ze skandalem z 94' ● fryzyjski ogier Cathal ● stado kotów różnych ras w willi pełnej służby, którą kazał wybudować ojciec w miasteczku nieopodal Valmont jako prezent urodzinowy zamiast zamków w Irlandii przypisanych na rodowite, młodsze siostry (wygnanie) ● niegdyś dźwięki fortepianu tańczyły, teraz czasami po oficjalnych zajęciach w Sali Muzycznej kroczą szeptem po cieniu wspomnień ● Las Valmont rozkochał w sobie nową nimfę ● Cigarettes After Sex (i nie tylko) jako kolekcja płyt winylowych we wszystkich odcieniach zmieszanych bieli i szarości ● zamiast wędrować do Kawiarni La Petite Pause, znacznie częściej Delilah gości wybrańców u siebie z prawdziwie procentowym Irish Latte udekorowanym bitą śmietaną ● do kawy obowiązkowo Irish Butter Fudge do bólu przypominające polskie krówki, są za to bardziej kruche i lekko ziarniste; w smaku są nadzwyczaj maślane i delikatnie karmelowe ● Atelier Willi z obrazami, których nigdy nie widziano na wystawach ● większość gości willi kończy jako bohaterowie wysublimowanych aktów ● niepokojące szkicowniki pełne istot, których tak naprawdę nie ma ● dosłownie nikt nie wierzy w jej staropanieństwo
"W balecie nie chodzi o to, by pokazać kroki, ale by opowiedzieć historię."
Malarstwo w ruchu, perfekcja muzyki ucieleśnionej. Ceną za przekraczanie granic fizyczności ludzkiego ciała jest niewyobrażalny ból, który maskuje się cudownym uśmiechem... Jest to pierwsza rzecz, jakiej uczy się przed jakimikolwiek ruchami. Zdobywanie odwagi i odporności zostało dawno temu wpisane, acz nie spisane, jako oczywiste. Za wszelką cenę. Zapomnienie więc bywa najczęstszą chorobą, a konsekwencje bywają nie tylko druzgoczące, ale niezwykle często również ostateczne. Banalnie łatwo jest skreślić przyszłość w imię tej jednej roli, to znaczy oczywiście głównej roli, której zawsze wymagają rodzice płacący kolosalne sumy za edukację w elitarnej szkole. Ci sami ludzie nie mają jednak często pojęcia, cóż też takie wywieranie presji na potomka może spowodować w środowisku tak toksycznym, jak to. Zerwany później kontrakt bolał bardziej niż operacja i roczna rehabilitacja po części feralnego występu. Kurtyna po raz ostatni się przed nią pojawiła, lecz nie jako triumfatorce wśród oklasków na stojąco, ale aby zasłonić porażkę. Koszmar, nawiedzający ją zarówno w snach, jak i na jawie. Tancerze umierają dwa razy, a pierwsza śmierć Delilah odbiła się na niej bardziej dotkliwie, niż kiedykolwiek przyznałaby to na głos.
„Tworzenie grafiki to balansowanie między sztuką a funkcjonalnością.”
Lata studenckie minęły pannie Flores Sullivan jak monotonny sen, z którego obudziła się, dopiero kiedy lokaj otworzył przed nią po raz pierwszy dwuskrzydłowe wrota od rezydencji godnej księżnej. Niezliczone (choć może bardziej niepoliczone?) biennale oraz wystawy własnych prac pamiętała jak przez mgłę. Dyplomy, które z udawaną dumą trzymała przed mikrofonem i kamerami, zostały potem zaszufladkowane w prywatnych archiwach tego samego budynku, w którym miała teraz spędzić resztę zimy swojego życia.
Sztuka kwitnie tam, gdzie jest zrozumienie i wsparcie.
Obecnie Delilah niezwykle taktownie podchodzi do swoich obowiązków. Poprzez głęboki szacunek do struktury i tradycji, prowadzenie zajęć jest dla tej filigranowej, niskiej kobiety jak płynięcie zgodnie z nurtem rzeki. Genetyczny kaprys wykrzywił proces starzenia się na korzyść właścicielki, więc przypominanie jednego ze studentów i częste pomyłki stały się codziennością, na które reakcja wybornie słodkiego chichotu zaczęła przypominać uroczą pozytywkę. Mając świadomość na brak możliwości odwilżu rzeczywistości, słynna na cały Valmont Ciocia Delsgin zawsze popycha swoich podopiecznych do odkrywania nowości, wręcz nigdy niepowielania utartych już szlaków. Z wielką przykrością taka profesor przyjęłaby wiadomość, iż ktokolwiek po jej naukach mógłby posiłkować się pazernym kopiarstwem czy służalczym popełnianiem grzechów artystycznych w imię sławy lub pieniędzy. Z niektórymi z tych wspaniałych ludzi Ciocia nadal utrzymuje kontakt, często bywa na ich wystawach, żeby wspierać kolejne kroki w budowaniu artystycznych karier nie tylko swoją obecnością, ale także radami, którymi sypie nie raz jak z rękawa. Pomimo jednak emanowania ciepłem oraz pozytywną energią, którą skutecznie Delilah przenosi na swoje otoczenie, nigdy już więcej te szaro błękitne oczy nie rozjarzyły się niczym gwiazdy.
Prawdziwy przyjaciel artysty to ten, kto widzi wartość w jego dziełach, zanim zobaczy ją świat.
ODAUTORSKO
Witamy się z Delilah i rzucamy kością wątkową dla wszystkich zainteresowanych! Kolorowy cytat pochodzi z Jeziora Łabędziego. Pierwszy z cytatów w środkowym segmencie należy do jedynego w swoim rodzaju George Balanchine'a, drugi do papa LOGO; wielkiego Paula Randa. Stworzenie tej karty zajęło mi trochę więcej czasu ze względu na potrzebny dodatkowy research, ale też dużo emocji. Nie musicie mieć dla niej litości, to ja jej tutaj bardziej potrzebuje ☕︎
[Hej,
OdpowiedzUsuńWitamy serdecznie w nauczycielskim gronie tą jakże przepiękną pannę. Naprawdę trudno przejść obojętnie obok tak wyjątkowej urody i głębokiego spojrzenia. Mam nadzieję, że tutejsi uczniowe choć trochę rozświetlą mrok, który z pewnością musiał zapanować w jej życiu po wspomnianym wypadku na scenie.
Życzę samych porywających wątków i wiecznego deszczyku weny, a w razie chęci, zapraszam.]
Lysander & zerkający zza kurtyny Abdi
[Dzień dobry!
OdpowiedzUsuńŚlicznie dziękuję za powitanie mojego Aresa i chętnie przystanę na wątek, ale przyznam szczerze, że mam mały problem, do której babeczki wpaść. :) Leo nie dość, że prześliczna (kocham Hande i regularnie oglądam seriale z jej udziałem <3) to jeszcze widzę parę punktów zaczepienia między nią, a Aresem. Delilah za to... Ah, rozpływam się nad imieniem, bo jest przecudowne i mam do tego imienia ogromny sentyment przez postać, którą prowadziłam z dobre dziesięć lat temu. I kusi, aby Ares stał się bohaterem aktów, znaczy ehm, gościem w willi, bo też lubi koty, więc chętnie pogłaszcze i przyniesie smaczki. ;) Edmund jest również wspaniały, ale męsko-męskie to moja pięta achillesowa, więc zostawię go damskiej części akademika i niech mu zajmują czas. ;)
Może odezwij się na mejla albo na czacie i konkretnie ustalimy sobie już prywatnie? bysiaa44@gmail.com]
Ares Tessier
[oooh, ile złota, ile błysków! To zdjęcie jest przepyszne, nie mogę oderwać oczu! No i jest już trzecia do kompletu część szlak ej układanki! Cudnie! Ja już na mailu podrzucę, co mi w głowie zaczyna świtać, ale teraz jeszcze trudniej zdecydować mi się na wątek! Ale zdecydowanie zostaniemy przy grupowym, zmasowanym ataku 🤩 spodziewaj się nas na dniach!]
OdpowiedzUsuńNoor ✨💖🌷
Zimowa przerwa była czymś, czego Ares pożądał z namiętnością. Chwila oddechu od obciążającej nauki, wymagających profesorów, studentów, którzy wtrącali nos w nieswoje sprawy. Nikomu się nie tłumaczył, nikomu nie zdradzał swoich planów. Z pewnych powodów powiadomił jedynie rodziców, gdzie spędzi tydzień. Wolał nie mieć ogona, a był świadom, że ojciec był gotów wysłać za nim patrol. Jeśli nie ojciec to dziadek. Matka stawiłaby się na miejscu, a w tym momencie Ares nie potrzebował żadnych dramatów związanych z obecnością swojej matki w Valmont. Widok rodziców w akademii nie był czymś zaskakujący. Wielu z nich pojawiało się często – wpłacali hojne datki, jakby to w jakikolwiek sposób miało pomóc ich dzieciom zyskać lepsze oceny. Jednak pojawienie się Celine Tessier wywołałoby niemałe zamieszanie. Jeśli mógł, to wolał uniknąć niepotrzebnych skandali.
OdpowiedzUsuńLes Airelles mieściło się w Courchevel i było idealnym miejscem na krótki wyjazd. Elegancki hotel przypominał zamek wyrwany prosto z opowieści o księżniczkach, które znajdują tego jedynego, a symbolem ich miłości jest biała chusteczka. Złapał samolot do Francji. Chciał wyrwać się ze Szwajcarii i poczuć bardziej, jak w domu. Wcale nie potrzebował luksusów. Miesiące spędzone na ucieczce pokazały mu, że dostosuje się do każdych warunków, ale Ares był tym, kim był – rozpieszczonym dzieciakiem, który lubi korzystać z karty kredytowej ojca. Skoro chcieli poprzedniego syna z powrotem, to był gotów im go podać na złotej tacy. Dorwanie apartamentu w tym miejscu nie było łatwym zadaniem. Zarezerwowane na rok wprzód, jak nie lepiej. Było to niemal niemożliwe, aby dostać tu pokój, o ile nie miało się odpowiednich znajomości, a te Ares posiadał. W takich chwilach doceniał to z jakiej rodziny pochodzi.
Pierwsze dwa dni spędził na stoku. Jazda w samotności pozwoliła mu się wyciszyć. Nie zastanawiał się nad esejami, które musiał napisać. Nad przygotowaniem się na zajęcia. Nad biegiem, który wisiał nad nim niczym gilotyna. Był on, stok, narty lub snowboard. Zależało od nastroju co wybierał. Nie unikał ludzi, ale nie szukał też na siłę z nimi kontaktu. I nie sądził, że znajdzie się ktoś, kto przykuje jego uwagę.
Hotelowy bar wypełniony był ludźmi. Zmęczeni po dniu na stoku relaksowali się przy kieliszku wina, szampana lub old fashioned. Ostatnie było również wyborem Aresa. W tle cicho sączył się jazz, barmani uwijali się, a jednocześnie sprawiali wrażenie bardzo rozluźnionych. To nie był typowy bar, gdzie nastolatki się przeszczekują, a alkohol leje strumieniami. Nie, tutaj było spokojniej i wytrawniej.
Wzrok Aresa zatrzymał się na siedzącej kilka siedzeń od niego młodej kobiecie. Gęste, ogniste włosy spływały luźno po jej plecach. Z tej strony widział jedynie jej profil; policzki pokryte setkami piegów. Przyciągała wzrok i z tego co widział – nie tylko jego. Jednak to Ares był tym, który zdecydował się na pierwszy krok. Zamówił kolejnego drinka, nie dopił poprzedniego, a zostawił w rękach barmana. Ze świeżym drinkiem ruszył.
Siedziała sama z kieliszkiem wina o głębokim kolorze rubinu. Z tej perspektywy wyglądała na znudzoną, a może tylko mu się wydawało? Miał zamiar się o tym przekonać, a jeśli mu się poszczęści – zmienić jej wieczór w ciekawszy.
— To miejsce jest wolne, czy tylko wygląda na zaproszenie? — zapytał, wskazując na hoker obok niej.
Nie był pewien, co dokładnie przyciągnęło go do niej. Może sposób, w jaki obracała kieliszek między palcami, jakby prowadziła cichy dialog tylko z winem. Może to, że wyglądała na zbyt pewną siebie, by była turystką, a zbyt oderwaną, by być z okolic.
Nie uśmiechnęła się. Nie dała mu żadnego sygnału.
A mimo to Ares czuł, że już jest wciągnięty w coś, czego nie planował. I po raz pierwszy od dawna... nie chciał tego kontrolować.
Ares
[Hej ponownie,
OdpowiedzUsuńNa początek pragnę podziękować za komentarz pod profilem Silverio, a następnie przejść do konkretnej propozycji wątkowej.
Otóż nie ukrywam, że poszukuję dla niego kogoś do romansu. Co ty na to, by sugerując się młodzieńczą urodą Delilah wziął ją początkowo za wyjątkowo piękną studentkę i za wszelką cenę usiłował zdobyć jej względy ? Aż tu pewnego pięknego dnia spotyka ją w pokoju nauczycielskim (czy coś w tym stylu) i nie wie, gdzie oczy podziać.
PS. Jeśli widzisz w tym jakiś potencjał i chciałabyś pogadać o szczegółach, zapraszam na PW (dopuszczam też lekko zmodyfikowaną wersję z Leonilą w roli głównej, w końcu uczestniczy w prowadzonym przez Sila fakultecie).]
[Hej, hej, wybacz, że przychodzę z tak ogromnym opóźnieniem — zycie mnie troszkę spowolniło, ale teraz już zaczynam się rozkręcać! Bardzo dziękuję za powitanie. Cieszę się, że Morrigan przypadła do gustu!
OdpowiedzUsuńWszystkie Twoje postaci są świetne, natomiast faktycznie zdecydowałam się podbić pod kartę Del — myślę, że takie dwa różne charaktery mogą się ze sobą zgrać! :) W razie chęci zapraszam na maila: ketsurui567@gmail.com. Wybacz, proszę, że nie odzywam się z konta Google, ale komputer ewidentnie dziś ze mną nie współpracuje.]
Morrigan Ó Dubhuir